wtorek, 16 lipca 2013

Powiadomienia rezerwujące, czyli klamka zapadła


Ślub, jak każdy projekt marketingowy, ma również swoje deadline'y. Oczywiście, tym najważniejszym jest data samego ślubu, od której zaczynamy całą zabawę z planowaniem. Co jednak, jeśli termin już macie wybrany, ale reszta ustaleń stanęła w martwym punkcie? Czas ucieka, za chwilę trzeba będzie rozsyłać zaproszenia, a miejsce imprezy nadal nie zarezerwowane. Przydatne mogą okazać się wtedy powiadomienia rezerwujące, czyli tzw. "save the date", rozsyłane najczęściej z rocznym wyprzedzeniem.  Nie tylko poinformujecie tym bliskich o radosnym wydarzeniu, w którym przyjdzie im uczestniczyć, ale też pozwolicie im dostosować swoje plany, zarówno urlopowe, jak i oszczędnościowe do wybranej przez was daty. "Save the date" ma jeszcze jedną zaletę- jest swego rodzaju mobilizatorem w kwestii dalszych przygotowań, bo skoro goście już powiadomieni, deadline staje się bardziej realny. 




Form takich powiadomień rezerwujących jest tyle, ile form samych zaproszeń. Dostajecie więc do dyspozycji kolejne świetne narzędzie reklamowe. Możecie pozostać przy prostej formie papierowej, bądź zaszaleć z gadżetami. Magnesy na lodówkę, kubki, długopisy czy zakładki do książki z wyraźnie zaznaczoną datą ślubu z pewnością będą lepszym przypomnieniem dla gości niż kawałek papieru wrzucony do szuflady. Takie gadżety mogą też stanowić pewnego rodzaju "teaser", czyli zapowiadać temat przewodni wesela. Możecie na przykład rozesłać zaproszonym papierowe łódki, nawiązujące do tematyki marynistycznej lub też wzorować powiadomienia na biletach do kina, jeśli wystrój przyjęcia będzie inspirowany filmem.





Jeśli jednak wolelibyście pozostać przy wersji papierowej, co faktycznie jest tańszym rozwiązaniem, nie musicie rezygnować z kreatywnego podejścia. Organizując specjalną sesję fotograficzną czy eksperymentując z programami graficznymi możecie wykorzystać swoje zdjęcia jako formę powiadomienia.










Ciekawym rozwiązaniem jest także przygotowanie dla gości powiadomienia- zagadki. Odkrywanie adresata i treści będzie dla nich na pewno świetną zabawą.


Choć "save the date" wydaje się być uzasadnionym wydatkiem, to większość par nadal uważa, że niepotrzebnym. W końcu weselne budżety są dość ograniczone, a takie powiadomienia to dublowanie kosztu zaproszeń. A przecież i tak rodzina i przyjaciele dowiadują się o ślubie z dużym wyprzedzeniem. Nie zawsze jednak tak jest. Żyjemy coraz szybciej i często przygotowania do tego wydarzenia również prowadzone są "na wariackich papierach". Rezerwacja terminu będzie więc nie tylko miłą niespodzianką dla samych zaproszonych, ale również pozwoli uporządkować priorytety organizacyjne. A co do budżetu, jest sposób, by na "save the date" nie wydać ani złotówki. Bez drukowania i adresowania, za to ze sporą dawką humoru.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz