środa, 31 lipca 2013

Kryzysowa narzeczona



Będąc zaledwie 3 tygodnie przed ślubem, łudziłam się, że już nic niespodziewanego się nie wydarzy. A jednak... Ostatnia przymiarka sukni ślubnej. Patrzę w lustro i chce mi się płakać. Nie tak wyobrażałam sobie siebie w dniu ślubu. To jest nadal suknia, którą wybrałam, ale to nie jest TA suknia. Jakaś za prosta, za skromna, a to przecież jedyny taki dzień w życiu, kiedy można zaszaleć i spełnić swoje modowe marzenia. I co teraz?


Przy każdym projekcie marketingowym trzeba liczyć się z tym, że coś może pójść nie tak. Ci bardziej przygotowani mają na tę okoliczność specjalnie przygotowany plan zarządzania kryzysowego. Są to jednak nieliczni. Większość, jak ja w przypadku sukni, idą na żywioł. Przy tak dużym przedsięwzięciu, jakim jest ślub, takich niepewnych elementów może być więcej. Zespół z przyczyn pogodowych może nie dojechać, świadek zapomni obrączek, a tort ulegnie zniszczeniu podczas transportu. Jak najlepiej przygotować się na takie niespodzianki?


1.    Wszystko się może zdarzyć, czyli bądź gotowa na najgorsze. Przeanalizuj na spokojnie dzień ślubu, godzina po godzinie i wypisz wszystkie sytuacje, które mogą pójść nie tak. Najłatwiej będzie ci pogrupować je w kategorie: miejsce (sala, catering, dekoracje), usługodawcy (zespół, fotograf, florystka, samochód) i państwo młodzi (suknia, garnitur, dodatki). W ten sposób nic ci nie umknie. Teraz pomyśl nad wyjściem z każdej z tych sytuacji:
- poplamiona suknia- miej pod ręką mały odplamiacz
- zespół utknął w korku- wykorzystaj sprzęt hotelu, w którym jest przyjęcie, by umilić gościom czekanie muzyką z płyt.

2.    Przygotuj plan B, dla sytuacji, którym nie możesz zapobiec, jak warunki pogodowe czy goście. Jeśli planujecie wesele na powietrzu, musicie mieć plan na wypadek deszczu.W kwestii gości, zawsze mogą zdarzyć się jakieś przypadłości fizyczne, jak omdlenia, stłuczenia itp. Upewnij się, że będzie ktoś, kto się nimi wtedy zajmie.

3.    Powołaj zespół antykryzysowy, czyli przydziel świadkom, rodzinie czy znajomym jedną z pogrupowanych wcześniej kategorii, za którą będą odpowiedzialni na czas przyjęcia. Tylko wtedy unikniesz chaosu, a ewentualny kryzys będzie szybko opanowany. Wybrana osoba powinna wiedzieć, jakie sytuacje mogą się przytrafić i jak na nie reagować, by zniwelować ich skutki. Twój zespół powinien też postarać się zapobiec niektórym kryzysom poprzez sprawdzenie przydzielonych elementów jeszcze przed przyjęciem.


A jakie są skrajne przypadki kryzysów ślubnych? Autorka „Oh no! 13 real-life wedding disasters“ przytacza przykłady takich, na które raczej żaden plan nie pomoże:
- Panna młoda w areszcie, czyli alkohol niektórym naprawdę szkodzi
- Egzotyczny ślub na Dominikanie i masowe zatrucie pokarmowe
- Impreza Haloween dla seniorów zamiast wesela
- Zdradzana panna młoda zamienia przyjęcie w imprezę charytatywną na rzecz silnych kobiet
- Dorożka śmierci, czyli ratuj się kto może


Cokolwiek się wydarzy, nie dajcie sobie zepsuć tego dnia. Dobry humor i uśmiech rozładują każdą sytuację. A gościom zawsze możecie wmówić, że właśnie taki był zamysł i że to nie jest zniszczony tort, tylko tort w stylistyce filmów katastroficznych.

wtorek, 16 lipca 2013

Powiadomienia rezerwujące, czyli klamka zapadła


Ślub, jak każdy projekt marketingowy, ma również swoje deadline'y. Oczywiście, tym najważniejszym jest data samego ślubu, od której zaczynamy całą zabawę z planowaniem. Co jednak, jeśli termin już macie wybrany, ale reszta ustaleń stanęła w martwym punkcie? Czas ucieka, za chwilę trzeba będzie rozsyłać zaproszenia, a miejsce imprezy nadal nie zarezerwowane. Przydatne mogą okazać się wtedy powiadomienia rezerwujące, czyli tzw. "save the date", rozsyłane najczęściej z rocznym wyprzedzeniem.  Nie tylko poinformujecie tym bliskich o radosnym wydarzeniu, w którym przyjdzie im uczestniczyć, ale też pozwolicie im dostosować swoje plany, zarówno urlopowe, jak i oszczędnościowe do wybranej przez was daty. "Save the date" ma jeszcze jedną zaletę- jest swego rodzaju mobilizatorem w kwestii dalszych przygotowań, bo skoro goście już powiadomieni, deadline staje się bardziej realny. 




Form takich powiadomień rezerwujących jest tyle, ile form samych zaproszeń. Dostajecie więc do dyspozycji kolejne świetne narzędzie reklamowe. Możecie pozostać przy prostej formie papierowej, bądź zaszaleć z gadżetami. Magnesy na lodówkę, kubki, długopisy czy zakładki do książki z wyraźnie zaznaczoną datą ślubu z pewnością będą lepszym przypomnieniem dla gości niż kawałek papieru wrzucony do szuflady. Takie gadżety mogą też stanowić pewnego rodzaju "teaser", czyli zapowiadać temat przewodni wesela. Możecie na przykład rozesłać zaproszonym papierowe łódki, nawiązujące do tematyki marynistycznej lub też wzorować powiadomienia na biletach do kina, jeśli wystrój przyjęcia będzie inspirowany filmem.





Jeśli jednak wolelibyście pozostać przy wersji papierowej, co faktycznie jest tańszym rozwiązaniem, nie musicie rezygnować z kreatywnego podejścia. Organizując specjalną sesję fotograficzną czy eksperymentując z programami graficznymi możecie wykorzystać swoje zdjęcia jako formę powiadomienia.










Ciekawym rozwiązaniem jest także przygotowanie dla gości powiadomienia- zagadki. Odkrywanie adresata i treści będzie dla nich na pewno świetną zabawą.


Choć "save the date" wydaje się być uzasadnionym wydatkiem, to większość par nadal uważa, że niepotrzebnym. W końcu weselne budżety są dość ograniczone, a takie powiadomienia to dublowanie kosztu zaproszeń. A przecież i tak rodzina i przyjaciele dowiadują się o ślubie z dużym wyprzedzeniem. Nie zawsze jednak tak jest. Żyjemy coraz szybciej i często przygotowania do tego wydarzenia również prowadzone są "na wariackich papierach". Rezerwacja terminu będzie więc nie tylko miłą niespodzianką dla samych zaproszonych, ale również pozwoli uporządkować priorytety organizacyjne. A co do budżetu, jest sposób, by na "save the date" nie wydać ani złotówki. Bez drukowania i adresowania, za to ze sporą dawką humoru.






sobota, 6 lipca 2013

Słodkiego, miłego życia

Nieodzownym elementem każdego wesela jest słodka niespodzianka serwowana zazwyczaj około północy, czyli tort. Poniekąd ma być zapowiedzią słodkiego życia dla małżonków. Jednak, oprócz tak podniosłej symboliki, jest również atrakcją dla samych gości. A to oznacza, że powinien być tak samo niezwykły i oryginalny, jak oprawa całego przyjęcia. Z racji plastyczności tego elementu, możliwości jest mnóstwo. Oczywiście możecie zaszaleć z ilością pięter tortu, jego kolorem czy smakiem, jednak niewątpliwym urozmaiceniem jest zawsze... humor.




Najłatwiejszym sposobem na rozbawienie gości jest wykorzystanie zabawnych figurek na tort. Mogą okazać się one świetną inspiracją do stworzenia całego tortu w nietypowej stylizacji. A im bardziej podobne do pary młodej, tym większy ubaw.







Nie same jednak figurki sprawdzą się jako urozmaicenie tortu. Możecie inspirować się tematem przewodnim wesela, wtedy taki deser będzie na pewno doskonałym uwieńczeniem stylizacji, bądź też zastąpić typowe postaci państwa młodych innymi ciekawymi "gadżetami". W końcu nie wszystko musi być traktowane tak dosłownie.





































Jak się okazuje, tort weselny nie zawsze musi też być piękny, czy emanować słodkim romantyzmem. Zdarzają się bowiem zwolennicy trudnej miłości, którzy chętnie prezentują mniej lukrową stronę swojego związku. 





Wydawałoby się, że tort weselny to mniej znaczący element całej oprawy przyjęcia. Ciasto, jak ciasto, pojawia się tylko na chwilę, a i tak o północy już nie wszyscy goście są w stanie dokonać jego należytej degustacji. Po co więc te starania, by był oryginalny i zaskakujący? Bo tylko szczegółowo opracowane elementy stworzą spójną całość. Jeśli więc nie przepadacie za tradycyjnym podejściem do tematu i całe wesele urządzacie w duchu nowoczesności, ten mały element może dać wam spore pole do popisu. Problem może pojawić się jedynie w sytuacji, kiedy każde w was ma inną wizję tego deseru. Choć i na to znajdzie się rozwiązanie... 



squidoo.com
invitesweddings.com

poniedziałek, 1 lipca 2013

Pieniądze szczęścia nie dają...



... ale wymarzone wesele już tak. Jak każde przedsięwzięcie, również ślub wymaga sporych nakładów finansowych. Jednak w odróżnieniu od innych tego typu imprez, na tej nie chcemy oszczędzać. W końcu, to jedyny (zazwyczaj) taki dzień w życiu. Przy tak ogromnym wyborze ślubnych usługodawców, salonów i producentów dodatków, bardzo łatwo zatracić się w wydatkach. Usprawiedliwiane rangą wydarzenia, w wielu przypadkach mogą znacznie przekroczyć optymalne wartości. By więc trzymać się założonego budżetu i nie zrujnować rodzinnych finansów, koniecznie ustalcie priorytety i inwestujcie tam, gdzie spodziewacie się największych zwrotów, czyli niezapomnianych przeżyć i zachwytów gości.



Na czym NIE oszczędzać?

Z ankiety przeprowadzonej niedawno wśród młodych par przez TheKnot.com i WeddingChannel.com (amerykańskie strony poświęcone tematyce ślubnej) wynika, że najważniejszymi elementami wesela, w które warto zainwestować są: miejsce, rozrywka i tort. Są one tym bardziej uzasadnione, gdyż badanie wskazało także, że coraz częściej narzeczeni koncentrują się na samych gościach, starając się zapewnić im świetną zabawę.

1. Miejsce wesela - największą część budżetu pochłania sala weselna i catering i na tym faktycznie zaoszczędzić trudno, chyba że urządzicie imprezę we własnym ogrodzie i podacie pierogi babci. Jednak, jako główny element całego wydarzenia, zostanie też najlepiej zapamiętany przez gości. Spróbujcie więc dopasować miejsce do charakteru imprezy, tematu przewodniego, a także samych zaproszonych, zapewniając np. "przyjezdnym" noclegi na miejscu. Jeśli marzyliście o morskiej scenerii, nie rezygnujcie z niej na rzecz małej sadzawki, bo choć w portfelu zostanie więcej, większe może być też wasze rozczarowanie.

2. Rozrywka - jak już pisałam w poprzednim poście, rozrywka weselna to temat rzeka. Niezbędnym minimum jest jednak porządny zespół muzyczny lub DJ. To oni bowiem prowadzą całą imprezę i od nich zależy, czy zabawa będzie się rozkręcać, czy goście zaczną przysypiać. I choć nie warto wydawać fortuny na gwiazdy estrady, to na pewno trzeba sprawdzić, kogo w tej roli zatrudniacie. Rekomendacje znajomych, fora ślubne i oczywiście portfolio, czyli najlepiej filmy z prowadzonych imprez, powinny wystarczyć.

3. Catering - czyli nie tylko sam tort weselny, ale wszystko, co podane tego dnia do jedzenia i picia. Mimo świetnej sali i muzyki, goście nie będą bawić się na głodnego i spragnionego, warto więc sprawdzić wcześniej, jak smakują potrawy, które zamówiliście. Nic tak bowiem nie psuje humoru, jak niestrawność. Zrezygnujcie więc może z przesadnie wykwintnych dań, jak owoce morza, sushi czy kawior, bo nie dość, że kosztować was będą extra, to jeszcze może się okazać, że nikt ich nie ruszy. Postawcie raczej na eleganckie, ale bardziej znane potrawy i koniecznie miejcie coś w zanadrzu dla dzieci gości.


Zrób-to-sam

Niżej na liście priorytetów budżetowych plasują się dekoracje, kwiaty, samochód, zaproszenia czy prezenty dla gości. W głównej mierze dlatego, że o elementy te możemy zadbać we własnym zakresie, z pomocą rodziny i przyjaciół. Jeśli jednak nie posiadamy zdolności plastycznych ani znajomej dekoratorki czy florystki, również zlecając je osobom trzecim powinniśmy zachować zdrowy rozsądek. Zaproszenia faktycznie są miłą pamiątką na lata, ale wystarczy ciekawa grafika, by robiły wrażenie. Nie musicie od razu przesyłać zaproszonym kolekcji filmów o Bondzie, by nawiązać do tematyki wesela w stylu 007. Również kwiaty, o ile świeże, spełnią swoje zadanie bez względu na wybrany gatunek. Nie przesadzajmy więc z egzotyką i z samą ilością, by nie zamienić sali w ogród botaniczny. Wynajem samochodu to zazwyczaj dość stały koszt, niezależnie od modelu. Jeśli jednak planujecie przylecieć bądź przypłynąć na wesele, wydatki w tym segmencie będą dużo wyższe i pytanie tylko, czy warto inwestować tyle w element, który tak naprawdę pojawia się na chwilę. Najbardziej elastyczną finansowo częścią budżetu są dekoracje i prezenty dla gości. Dobrze jest więc zostawić je na koniec, kiedy już wiemy, ile jeszcze zostało nam do wydania. Sklepy mają dość zbliżoną ofertę, choć zróżnicowaną cenowo. Warto więc poszukać wyprzedaży czy promocji.

 
Pozostaje jeszcze kwestia sukni ślubnej. Choć osobiście uważam, że wydatek rzędu kilkunastu tysięcy na jedną sukienkę to strata pieniędzy, to zgadzam się z opinią, że im droższa suknia, tym lepiej się prezentuje, zarówno pod względem samego materiału, jak i zdobień. Największy problem stanowi jednak znalezienie odpowiedniego kroju i to właśnie za tak idealnie leżący egzemplarz jesteśmy w stanie zapłacić krocie. Jak więc zaoszczędzić nie rezygnując z marzeń? Opcji jest kilka: wypożyczenie sukni, uszycie jej u krawcowej pod wybrany model i moja ulubiona- wyprzedaże.
 


Planowanie wesela, choć niemożliwe bez środków finansowych, nie powinno się wokół nich kręcić. Skupcie się więc na elementach, którym również goście będą poświęcać najwięcej uwagi, jak właśnie kolacja czy muzyka. Nie przejmujcie się detalami, które mogą nawet nie zostać zauważone. Może i czerwona wykładzina nie pasuje idealnie do waszego biało-czarnego przyjęcia, ale to przecież nie powód, by od razu ją zmieniać. Pamiętajcie - to jest tylko jedna noc, dla której nie warto wydawać oszczędności życia. Są przecież przyjemniejsze rzeczy, na które możecie przeznaczyć te pieniądze, jak chociażby wasza podróż poślubna. I gwarantuję, że leżąc na hamaku pod palmą nawet przez myśl wam nie przejdzie zastanawiać się, czy migdały w prezencie dla gości były słuszną decyzją.