niedziela, 23 czerwca 2013

Weselne atrakcje- hit czy kit?

Pierwszy raz w tym roku wybraliśmy się na poznańską Noc Kupały. Dla niewtajemniczonych, jest to noc bicia rekordu liczby puszczonych w niebio lampionów. I choć wrażenia wizualne są dość ciekawe, to całe wydarzenie jest jak dla mnie nieporozumieniem. Kilkadziesiąt tysięcy uczestników, całkowity brak kontroli nad tym latającym "cudem", które spada, gdzie chce i wszechobecny syf. A ponieważ puszczanie lampionów to dość popularny zwyczaj ślubny, zaczęłam się zastanawiać, kiedy taka rozrywka jest jedynie urozmaiceniem wesela, a kiedy staje się jego tematem przewodnim.

Pomysłów na nieszablonową zabawę podczas wesela jest mnóstwo i tak naprawdę tylko dobre wyczucie i budżet są ograniczeniem. Mój subiektywny ranking rozrywek weselnych 
podzieliłam na kilka kategorii:



"Oryginalnie, ale ze smakiem", czyli wszystko to, co z jednej strony angażuje i bawi gości, a z drugiej nie osacza ich. Może to być wydzielone miejsce na wszelkiego rodzaju gry, najlepiej na świeżym powietrzu, gdzie chętni będą mogli pograć w piłkarzyki czy spróbować swoich sił w przechodzeniu pod poprzeczką. Dobrym pomysłem jest również wynajęcie karykaturzysty czy "wycinacza profilu twarzy", dzięki czemu każdy z przybyłych dostanie coś na pamiątkę. Taką funkcję spełni też foto budka, a zabawa będzie jeszcze lepsza, jeśli do zdjęć udostępnicie śmieszne akcesoria. Ważne, by pozwolić samym gościom zadecydować, w czym mają ochotę brać udział.






























"Ale to już było"- odkąd pojawiła się moda na urozmaicanie wesel różnymi atrakcjami, popularne stały się pokazy sztucznych ogni, najczęściej w rytm muzyki, wspomniane wcześniej lampiony czy karaoke, które faktycznie może szybko rozkręcić imprezę, szczególnie po odpowiedniej dawce alkoholu. I choć nadal nie jestem przekonana, co do puszczania lampionów w niebo, to już puszczanie ich na wodzie wydaje się ciekawą i o wiele bezpieczniejszą alternatywą.























"Parada osobliwości", co oznacza popisowe pokazy cyrkowców, iluzjonistów, tancerzy, połykaczy ognia, a nawet pokaz walk rycerskich. Z pewnością takie przedstawienie jest ciekawe, bo to zawsze coś nowego, ale mało angażuje gości. Może się więc zdarzyć, że po pokazie trudno będzie "zastygłej" publiczności powrócić do zabawy. Poza tym, zawsze istnieje ryzyko, że podczas show coś pójdzie nie tak, cyrkowiec złamie nogę, połykacz coś niechcąco podpali i wtedy pokaz, który miał być urozmaiceniem, będzie zakończeniem całej zabawy weselnej. Jedyne przedstawienie, które zawsze się dobrze ogląda, to pokaz barmański, bo ten i wygląda i później smakuje świetnie :)
















"Ni w kij, ni w oko", czyli przesadzone atrakcje, które albo mogą całkowicie zdominować wasze wesele, jak wesołe miasteczko czy dmuchany zamek, albo też spowodować małe zamieszanie, jak wróżka, która w kartach dla nowożeńców widzi rychły rozwód. Stanowczo nie polecam, chyba że całe wesele jest w tematyce parku rozrywki czy baśniowej krainy, wtedy jak najbardziej będą one na miejscu.


























Nie oszukujmy się. Standardowe, kilkugodzinne wesele z oklepanymi zabawami może znudzić. I choć goście nie będą głośno narzekać, to pewnie nie zapamiętają jakoś szczególnie tego wydarzenia. Specjalnie zaplanowana rozrywka jest więc potrzebna, byle z głową. Żadna zabawa nie powinna odciągnąć uwagi od pary młodej, a jedynie uprzyjemnić spędzony z nią czas w tym szczególnym dniu. Ważne jest więc, by zachować odpowiednie proporcje: jeśli sama oprawa ślubu i wesela jest dość skromna, w kwestii rozrywki możecie pozwolić sobie na bardziej ekstrawaganckie rozwiązanie. Nie róbcie jednak ze swojego wesela cyrku (dosłownie i w przenośni), bo tak, jak w przypadku Nocy Kupały, może wyjść Noc Kupa.

niedziela, 16 czerwca 2013

Dirty (first) dancing

Pierwszy taniec - dla jednych przykry obowiązek, dla innych możliwość zaprezentowania swoich umiejętności szerszej publiczności. Problem jednak może pojawić się już przy wyborze utworu. Okazuje się bowiem, że  niewiele par ma faktycznie "swoją" piosenkę, która łączy się z ich szczególnym przeżyciem czy wspomnieniem. Jeśli jeszcze dodać do tego dwie lewe nogi nowożeńców, romantyczna wydawałoby się tradycja może zamienić się w koszmar.

Cytując mojego ulubionego producenta sentencji, Paulo Coelho: "Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce." Jak więc wobec przeciwności losu i ułomności ciała radośnie przeżyć te kilka chwil w tańcu? 

Po pierwsze, pogódź się z myślą, że o standardowych tańcach możesz zapomnieć. Chyba, że przynajmniej pół roku wcześniej zaczniecie intensywne "treningi", ale może mieć to mało wspólnego ze wspomnianą radością. Tym sposobem przechodzimy do opcji numer dwa, czyli- jeśli nie możesz dostarczyć gościom emocji artystyczno- wizualnych, daj im chociaż porządną dawkę humoru. A w tym zakresie możliwości jest mnóstwo...

1. Mix ulubionych utworów - zupełnie dowolnych lub trzymających się danego stylu czy tematyki, co umożliwia dopasowanie układu do umiejętności pary młodej, jak i tematu przewodniego wesela.



2. One man show - to świetne rozwiązanie dla par, gdzie tylko jedno ma parcie na parkiet. Przesiedzieć pierwszy taniec? Dlaczego nie!

3. Z fabułą i gadżetami - to już wersja dla bardziej zaawansowanych, gdyż wymaga skupienia nie tylko na muzyce i krokach, ale także na sprawnym "żonglowaniu" pomocami wizualnymi.



4. W wersji karaoke - jak się okazuje, nie tylko dla posiadaczy talentu muzycznego.




Takie humorystyczne rozwiązanie kwestii pierwszego tańca ma też swoje wady. 
Spontaniczne podejście do tematu to też uznanie faktu, że wszystko może się zdarzyć. Wtedy zabawny układ może przerodzić się w farsę, której goście raczej nie docenią. Poza tym, starsze ciocie czy dziadkowie mogą czuć się nieco rozczarowani, jeśli czekali na romantycznego walca, a nawet zażenowani waszymi "wygłupami". Szczególnie, jeśli np. do jednej wstawki muzycznej zaczynacie klepać się po tyłkach. 

Pojawia się więc pytanie, kiedy kończy się ciekawe urozmaicenie występu, a już zaczyna show?


sobota, 8 czerwca 2013

Pinterest - wirtualna tablica inspiracji

Gdzie najczęściej poszukujemy ślubnych inspiracji? Oczywiście w Internecie. Zapisywanie interesujących nas stron czy ściąganie zdjęć może być jednak dość uciążliwe i stopniowo generować chaos. A gdyby tak mieć wirtualną tablicę inspiracji?

Pinterest to bardzo świeży serwis społecznościowy, który w Polsce zaczął rozwijać się tak naprawdę dopiero w zeszłym roku. Jego idea zakłada umożliwienie użytkownikom kolekcjonowanie czyli "przypinanie- ang. pin" i porządkowanie ulubionych materiałów wizualnych. Jego potencjał jest jednak dużo większy.

Tysiące obrazów przykuwających uwagę natychmiast rodzą setki pomysłów, a sam fakt, że większość użytkowników serwisu to kobiety sprawia, że jest to idealne narzędzie do planowania - imprez, stylizacji, wakacji i .... ślubów.


Jak w kilku krokach wejść do krainy czarów?

1. Dołącz - zaloguj się na pinterest.com używając swojego konta na Facebooku/Twitterze lub adresu e-mail. 
2. Przypinaj - używając przycisku "+" możesz tworzyć swoje tablice i przypinać ulubione zdjęcia.
3. Śledź - dodając znajomych, możesz śledzić ich tablice, ale co najważniejsze możesz śledzić tablice ślubnych profesjonalistów, np. fotografów, jak i sklepy internetowe, blogi ślubne, a nawet inne panny młode.
4. Udostępniaj - taka tablica inpiracji to wymarzony "prezent" dla twojej konsultantki ślubnej, florystki czy fryzjerki. Potrzebujesz świeżego spojrzenia na wybrane pomysły? Zaproś znajomych, rodzinę, nawet narzeczonego i pozwól im poprzypinać swoje propozycje.



Kilka wskazówek, jak efektywnie wykorzystać Pinterest przy planowaniu wesela.

- Twórz szczegółowe tablice tematyczne, a dużo łatwiej odnajdziesz później konkretne zdjęcie. Zamiast więc zbiorczej tablicy "Ślub"- stwórz jedną na "suknie ślubne", "bukiety", "torty" itd.

- Miej otwartą głowę i szeroko otwarte oczy. Nie trzymaj się kurczowo jedynie ślubnych elementów. Inspiracji w tym temacie może dostarczyć sztuka, moda, podróże...

- Dobrze wykorzystuj wyszukiwarkę, stosując specyzowane zapytania. Wpisując jedynie "fryzury ślubne" możesz nie odnaleźć tego, czego szukasz. Ale już "fryzury ślubne fantazyjne upięcia" czy "pleciona fryzura dla panny młodej" może zawęzić poszukiwania.

- Zainstaluj przycisk "Pin it" w swojej wyszukiwarce i przypinaj do swoich tablic zdjęcia znalezione podczas serfowania w necie.

- Jeśli planujesz sama wykonać część dekoracji, koniecznie przejrzyj kategorię "DIY & Crafts", a możesz znaleźć tu pomysły, które uczynią wasze wesele naprawdę niepowtarzalnym.

Pinterest, mimo młodego wieku, zyskał wielu naśladowców. I tak mamy już polskie wersje serwisu - Pinoteka, Pinspire, ZszywkaPinkaPinblr, jak i coś dla panów - GentlemintManterestingDudepinsTapitureDartitup. Panów młodych może jednak rozczarować fakt, że na stronach tych znajdą wszystko, oprócz inspiracji ślubnych :)


niedziela, 2 czerwca 2013

Ślubne "Lubię to! "

Choć rosnąca popularność serwisów społecznościowym już nikogo nie dziwi, to powoli kiełkujący u nas trend wykorzystywania ich przy organizacji wesela może być zaskoczeniem. Nowoczesna, zabiegana panna młoda nie dość, że ma coraz mniej czasu na dopracowywanie każdego szczegółu ślubnej ceremonii, to jeszcze łatwo może się zagubić w natłoku terminów, ustaleń i pomysłów. I tu z pomocą przychodzą: Facebook, Twitter, Skype, Pinterest, a nawet YouTube. Zacznijmy jednak od wszechobecnej "Twarzoksiążki".



Facebook to przede wszystkim świetne narzędzie do komunikacji z rodziną i przyjaciółmi, którzy podczas planowania wesela są niezastąpieni. Począwszy od zmiany statusu na "zaręczona", Facebook towarzyszy pannie młodej na każdym etapie drogi do ołtarza:

- "Status, czyli o czym teraz myślisz" - dziel się swomi przemyśleniami, pomysłami, postępami w przygotowaniach, pamiętając jednak, że oprócz "lubię to!", twoi znajomi mają także opcję "dodaj komentarz", co nie zawsze może działać na twoją korzyść

- "Udostępnij" - Facebook to kopalnia inspiracji i ślubnych usługodawców. Wystarczy polubić dany fanpage, a garść aktualizacji będziesz mieć na wyciągnięcie ręki

- "Utwórz wydarzenie" - czy wydarzeniem jest wieczór panieński, przyjęcie zaręczynowe, czy sam ślub, zaproszenia możesz rozesłać jednym kliknięciem, dołączając mapkę dojazdu, info o hotelu, a nawet listę prezentów

"Dodaj zdjęcia/ filmy" - przymiarki sukni to prawdziwe piekło, jeśli nie wiesz, czego chcesz, czas ucieka, a zniecierpliwiony wzrok sprzedawcy nie pomaga - kilka zdjęć wybranych sukni przesłanych do znajomych może pomóc wybrać tą właściwą

- "Status związku: w związku małżeńskim" - nie ma szybszego sposobu, by przekazać światu wiadomość o zamążpójściu, jak właśnie aktualizacja statusu (opcjonalnie ze zmianą nazwiska). Dodaj jeszcze olśniewające zdjęcie młodej pary i rozkoszuj się życzeniami i komplementami.

Oczywiście użyteczność Facebooka nie kończy się na samych przygotowaniach do ślubu. Choć panna młoda biegająca po sali z telefonem to nie najlepszy pomysł, to już twoi goście weselni na pewno chętnie podzielą się swoimi doświadczeniami. Tu jednak również obowiązują pewne reguły:

  • Moje wesele, moje zasady - jeśli nie chcesz oglądać w sieci swoich "gorszych" zdjęć, przekażcie gościom jasne wytyczne, co wolno, a co nie
  • Suknia ślubna - zakaz fotografowania - w końcu pan młody nie powinien widzieć wybranki w sukni przed ślubem, ani osobiście, ani na zdjęciu
  • Pierwszeństwo nowożeńców - pierwsze zdjęcie pary młodej powinno zostać opublikowane właśnie przez młodą parę - bez dwóch zdań!

Nasza prywatność na wyłączność zdaje się odchodzić powoli do lamusa. O ile jeszcze samo wesele jest jak najbardziej momentem godnym dzielenia się z innymi, to już sama podróż poślubna niekoniecznie. A jednak. Od aktualizacji statusu, po zdjęcia romantycznej scenerii, a nawet dekoracji samego apartamentu. A to na pewno nie koniec...