Po niedawnym kryzysie
związanym z suknią ślubną, zaczęłam się zastanawiać, skąd to całe zamieszanie
wokół skrawka meteriału. Dlaczego nieodpowiednia sukienka to już „kryzys”, co
czyni ją TĄ suknią i jak ją odnaleźć?
Wybór sukni ślubnej jest najczęściej warunkowany głęboko skrywanymi marzeniami o samym ślubie. Niestety, często skrywanymi podświadomie. Do tego dochodzi presja otoczenia, czyli oczekiwania rodziny i sama ranga wydarzenia. Stąd też przekonanie o wybranym modelu podczas wizyty w salonie może zmienić się diametralnie, kiedy staniemy przed lustrem. Można oczywiście odrzucić te "to TA suknia" farmazony i po prostu znaleźć kreację, w której wygląda się pięknie, ale niestety prędzej czy później nadejdzie wspomniany kryzys. Bo to przecież jedyny taki dzień w życiu i taka też powinna być suknia.
Przed odwiedzeniem sklepu warto więc przemyśleć kilka szczegółów, które pozwolą nam nie spędzić w przymierzalni całego tygodnia. Szybki research w sieci powinien skutkować wstępnym określeniem koloru, kształtu i ceny sukni, na jaką możemy sobie pozwolić.
Kolor
Choć obecnie tradycyjnym kolorem sukien ślubnych jest kolor
biały, symbolizujący czystość serca, niewinność i dziewictwo, to nie musimy ograniaczać się tylko do niego. Panna młoda w czerwieni to zapowiedź pomyślności, a
w zieleni- płodności. Uwaga nie-dziewice – wy również możecie wystąpić w bieli!
Nikt się nie pozna :)
Kształt
Jeśli nazwy „princessa”, „empire” czy „syrena” niewiele ci
mówią, najlepiej jest za pierwszym razem przymierzyć suknie z każdego fasonu.
Tylko w ten sposób odnajdziesz ten odpowiedni dla siebie. I nie zawsze kieruj
się poradami, że dla twojej figury idealna będzie ta w kształcie litery A, bo podczas
przymiarki może okazać się coś zupełnie innego.
Koszt
Cena sukni jest w największym stopniu uzależniona od tego, czy
jest to suknia nowa, czy używana. I mimo, że ceny sukienek komisowych są bardzo
atrakcyjne, szczególnie jeśli chodzi o wydatek na tak naprawdę 1 dzień, to jednak
przeświadczenie, że suknia „przeżyła” już swój wielki dzień może odebrać jej
wyjątkowości. Najlepszym rozwiązaniem są więc wyprzedaże, zazwyczaj na początku
wakacji i na jesieni.
Ubiór w dniu ślubu to dość ważny element budowania dobrego
wizerunku panny młodej. Suknia ślubna powinna więc nie tylko pasować do
stylizacji wesela, ale przede wszystkim do właścicielki. Czym więc kierować
się przy jej wyborze?
1.
Nie
udawaj kogoś, kim nie jesteś
– nie rezygnuj z wymarzonego modelu sukni tylko dlatego, że rodzina ma inne
zdanie. Jeśli wystąpisz w takiej, w której nie będziesz czuć się wyjątkowo i
komfortowo, nie tylko pogorszy to humor tobie, ale i goście zauważą, że coś
jest nie tak.
2.
Nie
kupuj ani za wcześnie, ani na ostatnią chwilę – zakup sukni rok wcześniej to duża szansa na
rozmyślenie się tuż przed ślubem (jak w moim przypadku). W trakcie przygotowań
do ślubu będziecie jeszcze kilka razy zmieniać zdanie, co do jego szczegółów,
więc cała koncepcja sukni może się również zmienić. Najlepiej więc rozpocząć
poszukiwania ok. pół roku wcześniej. Z własnego doświadczenia wiem, że zakup na
ostatnią chwilę (miesiąc przed) nie jest niemożliwy, ale to raczej rozwiązanie
dla panień młodych o mocnych nerwach.
3.
Bądź
otwarta na propozycje
– sukienka, która na wieszaku nie wygląda twoim zdaniem atrakcyjnie, może okazać
się idealna na ciebie. Nie bój się więc przymierzać wszystkiego, co zwróci
twoją uwagę.
4.
Przyjmuj
porady w ograniczonym zakresie
– podobno najlepiej na przymiarki zabrać kogoś z rodziny- mamę, siostrę, bo
znają cię najlepiej i instynktowanie będą wiedzieć, jeśli suknia nie jest dla
ciebie. Najgorzej sprawdzają się natomiast przyjaciółki, które często oceniają
suknię przez pryzmat własnych preferencji. Ktokolwiek nie będzie ci
towarzyszył, to ty podejmujesz ostateczną decyzję i trudno ci będzie zrzucić
później na kogoś winę, choć zawsze świetnie nadaje się do tego narzeczony :)
5.
Łzy
przed lustrem- przereklamowane
– nie spodziewaj się, że przymiarki suknii spowodują u ciebie ogrom wzruszenia
(chyba, że jesteś osobą dość wrażliwą), a na widok tej wybranej poleją sie łzy.
Nie otrzymasz też znaku z nieba, ale mogę ci obiecać, że będziesz wiedzieć, że
to TA. Po prostu.
Nie łudź się, że proces szukania sukni ślubnej wygląda tak
słodko i przyjemnie, jak na filmach. Ekspedientki w salonach nie zawsze są miłe
i uśmiechnięte, a dla niektórych możesz być nawet niechcianym intruzem, który
jest zagrożeniem dla ich śnieżnobiałych cudeniek. Nie dostaniesz też kieliszka
szampana, a twoje przymiarki, które wydłużą się do kilku godzin na pewno odbiją
się na wyrazie twarzy sprzedawczyni. Pamiętaj jednak, że to ty jesteś klientką
i nawet, jeśli chcesz przymierzyć setną sukienkę, to nie powinnaś mieć z tego
powodu wyrzutów sumienia. W końcu pośpiech jest najgorszym doradcą. A jeśli
zdarzy ci się kupić nie tę suknię, to zawsze możesz ją sprzedać lub wykorzystać
do sesji zdjęciowej, szczególnie tej pod hasłem „trash the dress”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz