niedziela, 26 maja 2013

Od zera do ... ślubnego marketera

„W pisaniu chodzi o to, by uwieść czytelnika. Dobra gadka to część techniki uwodzenia. Gdyby tak nie było, czemu tyle par zaczynających wieczór od kolacji, kończy go w łóżku?”- Stephen King "Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika"

By więc zacząć nie tylko gadką dobrą, ale i publicystycznie poprawną, jak na absolwentkę PR przystało, pozwólcie, że się przedstawię...

KTO?

Karolina, specjalista ds. marketingu w jednej z poznańskich firm. Wygadana, sarkastyczna i praktyczna do bólu realistka. Hobbistycznie szukająca nowych wyzwań. Podobno mała "control freak", choć wolę o sobie mówić dobra organizatorka :)

CO?

Blog ślubny z należytą mu dawką inspiracji i porad, ale też szczyptą ekonomicznych wskazówek, marketingowego coachingu i humoru. 

DLACZEGO? 

Bo właśnie podczas przygotowań do własnego ślubu dopadło mnie skrzywienie zawodowe i z roztrzęsionej przyszłej panny młodej stałam się chłodno kalkulującym marketingowcem. I choć tak ekstremalna wersja nie jest dla każdego, to na pewno przełożenie zasad obowiązujących przy wprowadzaniu nowego produktu na rynek na grunt ślubno- weselny to ciekawa alternatywa.
Bo organizacja wesela to tak duże przedsięwzięcie, o tak wysokiej randze i z taką ilością możliwości, że potrzeba nie lada zdecydowania i jasnej wizji, by obrać jeden kierunek oraz determinacji i opanowania, by w tym kierunku podążać.
I w końcu, bo sama branża ślubna to istny fenomen. Przy kiepskiej sytuacji ekonomicznej na rynku i niekorzystnych zmianach demograficznych, "produkt" ten jest nadal rozchwytywany. I co najdziwniejsze, mimo wielu wprowadzanych w życie oszczędności, na tym oszczędzać nie chcemy.

Życzę namiętnej lektury.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz